wtorek, 25 października 2016

Wer i Kai Nowe

Niebo było bezchmurne. Powoli dochodziło południe. Weronika siedziała na huśtawce. Nad nią była wiśnia, która właśnie kwitła. Światło słoneczne po mimo, że (słońce) było wysoko wydawało się różowe.  Dziewczyna bujała się, rozmyślając jak mu to powiedzieć. Kai był jej bliskim. Czuje do niego więcej niż przyjaźń.  Ale co jeśli on tego nie czuje do niej. Musiała z nim jakoś pogadać. Ale znowu pojawia się problem. Cały dzień spędza według grafiku, a potem jest zbyt zmęczony by cokolwiek powiedzieć, a tym bardziej myśleć (nie mogłam się powstrzymać xd). Soboty i niedziele mają luźniejsze. Nie miała pojęcia co miała zrobić. Nagle ktoś od tyłu zasłonił jej oczy. 
- Zgadnij kto to taki? - usłyszała piszczący szept, ale i tak wiedziała, że to Kai. Poznała go po zapachu. Pachniał zawsze tak samo. Jak stary drewniany dom z połączeniem aromatycznej herbaty (xd ale serio ja tak sobie go wyobrażam jego zapach), czekolady. Ale w tym dziwnym mix'ie zapachów dominuje najbardziej zapach lasu. 
- Kai czo ty robisz? - próbowała delikatnie zdjąć jego ręce z swoich oczu. Chłopak miał zaś inny zamiar.
- Zaczekaj, chciałbym Ci coś pokazać ale nie możesz podglądać! - pomógł jej wstać i próbował ją zaprowadzić do pewnego miejsca. Wer czuła, że może mu całkowicie ufać ale z ciemnością przed oczami i tak czuła się nie pewnie. Po paru krokach dziewczyna i chłopak leżeli na trawie. 
- No co ty robisz kobieto?! - zapytał roześmiany Kai.
- Ej nie moja wina, że nic nie widzę! 
- Eh wytrzymaj trochę. Zaraz dojdziemy - wyszeptał jej do ucha... Lecz po dziesięciu krokach jeszcze szli, a potem jeszcze dwadzieścia. Weronika miała wielką cierpliwość ale do czasu.
- Kiedy dojdziemy. Miało być niedaleko! - zaczęła się niecierpliwić. 
- Cóż nie przewidziałem, że będziemy tak długo szli. - powiedział Kai. Szli jeszcze przez parę minut. Gdy nagle rozchylił delikatnie palce, by powoli wpadły po miedzy nie, promienie słońca. 
- Tu zawsze myślałem o tobie. - i zdjęła ręce z jej oczu. Dziewczynie ukazał się nieziemski widok. Byli na ogromnym klifie z którego było widać całe miasto. Po minucie dopiero dotarło do Wery co powiedział chłopak. On myślał o niej? Poczuła jego palce które wplatały się z jej palcami. 
- Widzisz bo chciałbym ci coś powiedzieć ale nie wiem jak zacząć. - Kai był wyraźnie zakłopotany. Dziewczyna pierwszy raz w życiu widział go w takim stanie. 
- Po prostu powiedz co ci leży na sercu. Wiem że to może być trudne ale mi możesz zawsze i o wszystkim powiedzieć. - dziewczyna chciała go jakoś pocieszyć. Kai dla odwagi wziął drugą rękę Weroniki w swoją.
- Bo... Ja.. - chłopak strasznie się jąkał. Dziewczyna uważała że to urocze i na jej ustach pojawił się uśmiech. Czekała cierpliwie aż znajdzie odpowiednie słowa. - Bo już od dawna... Myślę o tobie... Ale nie jako o przyjaciółce.... Tylko o kimś kto znaczy coś więcej. - Dziewczynę zatkało a ona właśnie miała zamiar z nim o tym porozmawiać. 
- Ja też od jakiegoś czasu czuje coś więcej do ciebie. - Powiedziała nieśmiało. Na policzkach wystąpiły różowe rumieńce. To usłyszawszy chłopak puścił jej dłonie i obiął jej policzki. Spojrzała w jego ciemno czekoladowe oczy. Przybliżył się do niej czekając na jej reakcje. Wer powoli przybliżyła swoją głowę do jego głowy. Kai potarł delikatnie policzek dziewczyny po czym złożył delikatny pocałunek na jej wargach. Wer zapragnęła więc obięła rekami jego szyje i przyciągnęła Kaia do siebie jeszcze bliżej. Zatonęli w własnych namiętnych pocałunkach. Ręce chłopaka biegały po plecach dziewczyny. Po czym żartobliwie polożył jedna na jej pupie. Oderwała się od niego zaskoczona.
- Puść mnie zboczeńcu! - nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Ja mogę. - wyszeptał zmysłowo
- To nie działa wiec weź tą rekę z mojej pupy. - drażniła się z nim.
- Jesteś tego pewna że nie działa? - zapytał unosząc jedna brew.





Tak na szybko sorki ostatnio nie mam czasu.
Alice~

Brak komentarzy: