Po całej
akcji myślałam że chociaż grono nauczycieli się zainteresuje.
Jednak się myliłam. Czy naprawdę aż tak nie znałam się na
ludziach? Sprawa nawet nie wyszła na światło dzienne. Moje relacje
między Alexym i Maxem znacznie się polepszyły. Co mnie najbardziej
zdziwiło z tej całej sytuacji? To to że chłopak który dał mi
radę czułam jego spojrzenie na sobie, przez dwa dni od zdarzenia.
Jakoś trzy dni od zamieszki gdy jadłam obiad z chłopakami podszedł
owy chłopak.
- Hey mała!
- przywitał się do mnie, nie odpowiedziałam lecz zgromiłam go
wzrokiem. - Ekhem.. wiem że możesz mnie nie lubić ale dla mnie
jesteś dość interesująca. - posłał mi zawadiacki uśmiech.
- No więc
po pierwsze mała to jest twoja pała! - usłyszałam jak chłopaki
próbują powstrzymać chichot. - A po drugie nie interesuje mnie
żadny bezwartościowy przygłup, który koleguje się z takimi
pustakami jak tamten twardziel. - wskazałam na lidera jego grupy.
Chłopak lekko się skrzywił.
- Osądzasz
ludzi nawet ich nie znając. - odwrócił się i miał już odejść
gdy jeszcze dodał: - myślałem że jesteś wartościowa.
- I kto tu
kogo ocenia?! - nabuzowana usiadłam i zaczęłam grzebać w jedzeniu
Alexy i Max mi się przyglądali. Czułam jak ze złości łzy pchają
mi się do oczu. „Wytrzymaj po prostu wytrzymaj” mówiłam sobie
w myślach. Minęła może minuta i rzuciłam widelcem o tace,
wzięłam swoją czarną torbę i pobiegłam do wyjścia. Poczułam
jak łzy po prostu lecą. Biegłam przed siebie aż usiadłam na
ławce w korytarzu którym rzadko kto nim przechodzi.
Dlaczego
tak bardzo przejęłam się jakimś debilem? Może dlatego że miał
rację. Chcę być tylko taka sama jak reszta ale chce być dobra.
Faktycznie może go nie znam ale samo bycie kolegą takiego debila
mówi samo za siebie o jego rozumie. Głęboko pochłonięta w
myślach nie zauważyłam że ktoś się zbliża.
-Ej..
Wybacz trochę za mocno cię potraktowałem. - powiedział
nieznajomy. - Tak w ogóle to jeszcze się nie przedstawiłem.
Nazywam się Aron. A ty too… - specjalnie nie dokończył zdania.
Ja odkręciłam głowę w przeciwną stronę od jego twarzy.
- Alice –
wyszeptałam zażenowana.
- Bardzo
ładnie. - jego głos stał się naprawdę kojący. Poczułam nagle
jego dłoń pod swoją brodą. Chciał spojrzeć na moją twarz. -
Czy mogę? - może faktycznie źle go oceniłam. Delikatnie kiwnęłam
głową zgadzając się.
Przyjrzałam
się jemu z bliska. Krótkie czarne włosy niektóre niesfornie
wpadały mu do oczu. Zapewne często robił sobie irokeza. Rysy
twarzy były mocno zarysowane. Jego spojrzenie wręcz wwiercało się
we mnie. Ciemno brązowe tęczówki skrywały swój sekret. Na dolnej
wardze miał bliznę która sięgała aż za brodę. W brwi miał
kolczyk tak samo w uszach. Nim się zorientowałam ocierał mi łzy z
moich policzków. Spojrzałam na niego z zdezorientowaniem.
- Masz
piękną buzię nie chcę by przyozdabiały ją łzy tylko uśmiech.
- buchnęłam śmiechem.
- Nie
wierze, niezły tekst na podryw. - śmiejąc się dalej dałam mu
lekkiego kuksańca w prawe ramię. Na Arona twarzy pojawia się
złowieszczy uśmiech.
- Nie moja
wina że jestem niepoprawnym romantykiem. - uśmiechając się podał
mi rękę by pomóc mi wstać. Między nami powstała niezręczna
cisza.
-No.. to ja
już … ten… no … pójdę. - wyjąkałam. Zaczęłam iść w
stronę głównego wyjścia lecz Aron złapał mnie za rękę za nim
dałam choćby jeden krok.
- Czy mogę
Cię odprowadzić do domu? - trochę mnie to zaskoczyło.
- Nie widzę
takiej potrzeby. - odparłam poważnym tonem. - Przepraszam za to jak
cię wcześniej oceniłam ale do domu wole wrócić sama.
Po tych
słowach odeszłam i nikt już mnie nie zatrzymywał. Jeszcze przed
wyjściem ze szkoły napisałam do Alexyego i Maxa że do domu wracam
sama.
***
Usłyszałam
budzik. Wyłączyłam go zaspana i poszłam dalej spać.
[parę
godzin później]
Poczułam
szarpnięcie, kolejne i kolejne aż otworzyłam oczy. Fabian z
przejętą miną próbował mnie obudzić. Gdy zobaczył że już nie
śpię poszedł w stronę szafy i zaczął wyrzucać moje rzeczy z
szafy.
-Alice
zbieraj się już jesteś spóźniona do szkoły! - mój mózg
potrzebował paru minut na przeanalizowanie co brat do mnie
powiedział. „Szkoła… 10:30…. o kurwa!!!!”
- O ja
pierdziele serio jest tak późno? - zaczęłam ubierać rzeczy które
rzucił mi brat. Na szczęście spakowałam się wczoraj wieczorem.
Wzięłam w biegu torbę i telefon. Po drodze zahaczyłam do
łazienki. Fabian już siedział w aucie. Ledwo wsiadłam on już
ruszył.
- Czemu tak
bardzo Ci się spieszy? - zapytałam bo jego zachowanie nie było
normalne.
- Nie chcę
byś miała jakie kol wiek opuszczenia w szkole. - powiedział to i
nic więcej nie dodał. Od jakiegoś czasu oddaliliśmy się od
siebie.
- Fabian..
możemy spędzić czas po szkole razem? - zapytałam nieśmiało.
- Nie. -
odparł oschło. - Nie mam czasu muszę pracować. - zawiedziona
wysiadłam z auta na jakimś skrzyżowaniu.
- Alice!
Oszalałaś?! - krzyczał za mną Fabian. Już go nie słuchałam.
Muzyka wypełniła moje ciało. Kierowałam się do szkoły,
przechodziłam właśnie przez park. Jakaś grupa chłopaków coś
paliła i piła mało mi znane piwo. Dopiero po jakimś czasie
zorientowałam się że to te mięśniaki z mojej szkoły. W śród
nich był Aron. Wyłączyłam muzykę w telefonie ale dalej miałam
słuchawki na uszach.
- Ej! Seba!
Nie sądziłeś że jakiś szarak ci przerwie nękanie młodszego co?
- powiedział Aron.
- Zamknij
się bydlaku i w ogóle co tu robisz? Wracaj do tej swojej niuni.
Pamiętaj że ma z nami na pieńku! - wydarł się ten lider grupy
Seba.
- Ma
przynajmniej charakter nie to co ty! - Sebastian zaczął się nagle
śmiać. - O co ci chodzi?! - zapytał wkurzony Aron.
- Nie
wierze stary! Zakochałeś się w niej! - nagle cała grupa zaczęła
się śmiać. Ja stojąc nie mogła uwierzyć w to co się tam
dzieje.
- Co ty za
głupoty opowiadasz? - zdziwił się Aron
- Sorry
stary ale znamy się od podstawówki i widzę to gołym okiem. - Seba
śmiejąc się dalej ręką roztrzepał jego włosy. Potem zbliżył
się do niego i zaczął szeptać coś na ucho.
Stałam tak
przy drzewie obserwując ich, stwierdziłam w końcu że czas na
mnie. W drodze do szkoły byłam pochłonięta w myślach. „Głupia,
po co podsłuchiwałaś? Na co ci to było?Teraz żałujesz. Jak on
mógł się we mnie zakochać. Przecież praktycznie się nie znamy,
nic o sobie nie wiemy.” Nie wiedziałam kiedy weszłam do klasy i
usiadłam w swojej ławce. Z zamyśleń wyrwał mnie dopiero Max z
którym siedziałam.
- Co się
stało że się spóźniłaś? - spytał zaniepokojonym głosem.
- Zaspałam
– odpowiedziałam smętnie. Nagle poczułam jego rękę na swoich
policzkach. Spojrzałam się na niego zaskoczona.
- Płakałaś.
- stwierdził krótko i gdy wytarł moje łzy zabrał się do pisania
swoich notatek w zeszycie. Ja natomiast udawałam że pisze w
zeszycie w rzeczywistości rysowałam sobie długopisem. Na koniec
lekcji zapisałam tylko pracę domową którą kazał zrobić nam
nauczyciel.
- Alice coś
się stało? - zapytał się Max gdy wchodziliśmy z klasy. Po
drugiej stronie zauważyłam Arona. Szybko wzięłam przyjaciela pod
rękę i zaciągnęłam w przeciwnym kierunku. - A..Alice?
- Wybacz
zauważyłam Sebastiana tego który cię pobił. Nie chciałam by coś
znowu się stało. - „co ty robisz głupia okłamujesz nawet
swojego przyjaciela!” - skarciłam się w myślach.
- A no
spoko. Ale widzę że nie tylko przez to że zaspałaś się
spóźniłaś. - stwierdził, niestety miał rację.
- Tak
pokłóciłam się z bratem. Nie ma dla mnie w ogóle czasu. Myślę
że coś przede mną ukrywa. Dziś sprawdziłam w jego grafiku że
nie ma dziś pracy po południu. Zapytałam się czy spędzimy razem
czas, powiedział że dziś pracuje. Nie wiem co o ty myśleć.
Poczułam
jak Max mnie przyciąga do siebie. Nie opierałam się. Potrzebowałam
jego silnych ramion. Schowałam twarz w jego bluzę i wdychając jego
zapach próbowałam się uspokoić. Lubiłam jego spokój, jego
ciszę, oraz jego zapach. Pachniał męskimi perfumami które
mieszały się z zapachem mydła i zapachu lasu. Nie wiem ile tak
staliśmy ale nie chciało mi się ruszać.
- Alice…
Wiesz że mamy lekcję? - zapytał retorycznie chłopak.
- Tak już
idziemy.
[w domu]
Otworzyłam
drzwi i zaczęłam się rozbierać w przedsionku. Wstawiłam wodę na
herbatę w kuchni. W tym czasie poszłam do pokoju się przebrać.
Gdy już wracałam zobaczyłam że drzwi do pokoju Fabiana są
otwarte. Z wahaniem weszłam do niego. To co zobaczyłam mnie
zaskoczyło. Brak pościeli na łóżku, szafa otwarta , a w niej
żadnej jego rzeczy. Rozglądałam się po pokoju spanikowana.
Szukałam jakich kol wiek jego rzeczy. Jedyne co znalazłam to kartka
na biurku zaadresowana do mnie. To było pismo Fabiana.
„Droga
Alice!
Wybacz
za moje zachowanie rano. Jednak to było moje pożegnanie. Zapewniłem
ci dogodne życie, czas bym miał własne. Nie mogę wiecznie robić
ci za tatuśka. Chcę być wolny. Wiem postępuje teraz jak cham ale
mam dość niańczenia ciebie. Udawałem wzorcowego brata, musisz
wiedzieć że nigdy cię nie kochałem. Żegnaj i zapomnij o mnie.
Fabian…”
Przez
chwilę stałam w osłupieniu, a potem tylko ból, pustka
przeszywałam moją dusze. Łzy leciały, a z mojego gardła
wydobywał się krzyk. Czułam się tak bardzo słaba wobec całego
świata. Kolana ugięły się pod wpływem bezsilności. Chwyciłam
łańcuszek który nosiłam codziennie i zerwałam go. Czułam się
jakbym wyrwała swoje serce.
_________
Mam nadzieję że się podoba jak coś piszcie w komentarzach.
~~ Alice
~~ Alice
1 komentarz:
Opowiadanie cudne, są drobne potknięcia, ale patrząc na treść można je wybaczyć. Zakończenie mnie dobiło Q.Q Zrobiło mi się smutno, a jak ja się wczuwam, to znaczy, że dobre opowiadanie! Czekam na kolejne części.
Prześlij komentarz