poniedziałek, 23 stycznia 2017

Brak serca

Po całej akcji myślałam że chociaż grono nauczycieli się zainteresuje. Jednak się myliłam. Czy naprawdę aż tak nie znałam się na ludziach? Sprawa nawet nie wyszła na światło dzienne. Moje relacje między Alexym i Maxem znacznie się polepszyły. Co mnie najbardziej zdziwiło z tej całej sytuacji? To to że chłopak który dał mi radę czułam jego spojrzenie na sobie, przez dwa dni od zdarzenia. Jakoś trzy dni od zamieszki gdy jadłam obiad z chłopakami podszedł owy chłopak.
- Hey mała! - przywitał się do mnie, nie odpowiedziałam lecz zgromiłam go wzrokiem. - Ekhem.. wiem że możesz mnie nie lubić ale dla mnie jesteś dość interesująca. - posłał mi zawadiacki uśmiech.
- No więc po pierwsze mała to jest twoja pała! - usłyszałam jak chłopaki próbują powstrzymać chichot. - A po drugie nie interesuje mnie żadny bezwartościowy przygłup, który koleguje się z takimi pustakami jak tamten twardziel. - wskazałam na lidera jego grupy. Chłopak lekko się skrzywił.
- Osądzasz ludzi nawet ich nie znając. - odwrócił się i miał już odejść gdy jeszcze dodał: - myślałem że jesteś wartościowa.
- I kto tu kogo ocenia?! - nabuzowana usiadłam i zaczęłam grzebać w jedzeniu Alexy i Max mi się przyglądali. Czułam jak ze złości łzy pchają mi się do oczu. „Wytrzymaj po prostu wytrzymaj” mówiłam sobie w myślach. Minęła może minuta i rzuciłam widelcem o tace, wzięłam swoją czarną torbę i pobiegłam do wyjścia. Poczułam jak łzy po prostu lecą. Biegłam przed siebie aż usiadłam na ławce w korytarzu którym rzadko kto nim przechodzi.
Dlaczego tak bardzo przejęłam się jakimś debilem? Może dlatego że miał rację. Chcę być tylko taka sama jak reszta ale chce być dobra. Faktycznie może go nie znam ale samo bycie kolegą takiego debila mówi samo za siebie o jego rozumie. Głęboko pochłonięta w myślach nie zauważyłam że ktoś się zbliża.
-Ej.. Wybacz trochę za mocno cię potraktowałem. - powiedział nieznajomy. - Tak w ogóle to jeszcze się nie przedstawiłem. Nazywam się Aron. A ty too… - specjalnie nie dokończył zdania. Ja odkręciłam głowę w przeciwną stronę od jego twarzy.
- Alice – wyszeptałam zażenowana.
- Bardzo ładnie. - jego głos stał się naprawdę kojący. Poczułam nagle jego dłoń pod swoją brodą. Chciał spojrzeć na moją twarz. - Czy mogę? - może faktycznie źle go oceniłam. Delikatnie kiwnęłam głową zgadzając się.
Przyjrzałam się jemu z bliska. Krótkie czarne włosy niektóre niesfornie wpadały mu do oczu. Zapewne często robił sobie irokeza. Rysy twarzy były mocno zarysowane. Jego spojrzenie wręcz wwiercało się we mnie. Ciemno brązowe tęczówki skrywały swój sekret. Na dolnej wardze miał bliznę która sięgała aż za brodę. W brwi miał kolczyk tak samo w uszach. Nim się zorientowałam ocierał mi łzy z moich policzków. Spojrzałam na niego z zdezorientowaniem.
- Masz piękną buzię nie chcę by przyozdabiały ją łzy tylko uśmiech. - buchnęłam śmiechem.
- Nie wierze, niezły tekst na podryw. - śmiejąc się dalej dałam mu lekkiego kuksańca w prawe ramię. Na Arona twarzy pojawia się złowieszczy uśmiech.
- Nie moja wina że jestem niepoprawnym romantykiem. - uśmiechając się podał mi rękę by pomóc mi wstać. Między nami powstała niezręczna cisza.
-No.. to ja już … ten… no … pójdę. - wyjąkałam. Zaczęłam iść w stronę głównego wyjścia lecz Aron złapał mnie za rękę za nim dałam choćby jeden krok.
- Czy mogę Cię odprowadzić do domu? - trochę mnie to zaskoczyło.
- Nie widzę takiej potrzeby. - odparłam poważnym tonem. - Przepraszam za to jak cię wcześniej oceniłam ale do domu wole wrócić sama.
Po tych słowach odeszłam i nikt już mnie nie zatrzymywał. Jeszcze przed wyjściem ze szkoły napisałam do Alexyego i Maxa że do domu wracam sama.

***
Usłyszałam budzik. Wyłączyłam go zaspana i poszłam dalej spać.
[parę godzin później]
Poczułam szarpnięcie, kolejne i kolejne aż otworzyłam oczy. Fabian z przejętą miną próbował mnie obudzić. Gdy zobaczył że już nie śpię poszedł w stronę szafy i zaczął wyrzucać moje rzeczy z szafy.
-Alice zbieraj się już jesteś spóźniona do szkoły! - mój mózg potrzebował paru minut na przeanalizowanie co brat do mnie powiedział. „Szkoła… 10:30…. o kurwa!!!!”
- O ja pierdziele serio jest tak późno? - zaczęłam ubierać rzeczy które rzucił mi brat. Na szczęście spakowałam się wczoraj wieczorem. Wzięłam w biegu torbę i telefon. Po drodze zahaczyłam do łazienki. Fabian już siedział w aucie. Ledwo wsiadłam on już ruszył.
- Czemu tak bardzo Ci się spieszy? - zapytałam bo jego zachowanie nie było normalne.
- Nie chcę byś miała jakie kol wiek opuszczenia w szkole. - powiedział to i nic więcej nie dodał. Od jakiegoś czasu oddaliliśmy się od siebie.
- Fabian.. możemy spędzić czas po szkole razem? - zapytałam nieśmiało.
- Nie. - odparł oschło. - Nie mam czasu muszę pracować. - zawiedziona wysiadłam z auta na jakimś skrzyżowaniu.
- Alice! Oszalałaś?! - krzyczał za mną Fabian. Już go nie słuchałam. Muzyka wypełniła moje ciało. Kierowałam się do szkoły, przechodziłam właśnie przez park. Jakaś grupa chłopaków coś paliła i piła mało mi znane piwo. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się że to te mięśniaki z mojej szkoły. W śród nich był Aron. Wyłączyłam muzykę w telefonie ale dalej miałam słuchawki na uszach.
- Ej! Seba! Nie sądziłeś że jakiś szarak ci przerwie nękanie młodszego co? - powiedział Aron.
- Zamknij się bydlaku i w ogóle co tu robisz? Wracaj do tej swojej niuni. Pamiętaj że ma z nami na pieńku! - wydarł się ten lider grupy Seba.
- Ma przynajmniej charakter nie to co ty! - Sebastian zaczął się nagle śmiać. - O co ci chodzi?! - zapytał wkurzony Aron.
- Nie wierze stary! Zakochałeś się w niej! - nagle cała grupa zaczęła się śmiać. Ja stojąc nie mogła uwierzyć w to co się tam dzieje.
- Co ty za głupoty opowiadasz? - zdziwił się Aron
- Sorry stary ale znamy się od podstawówki i widzę to gołym okiem. - Seba śmiejąc się dalej ręką roztrzepał jego włosy. Potem zbliżył się do niego i zaczął szeptać coś na ucho.
Stałam tak przy drzewie obserwując ich, stwierdziłam w końcu że czas na mnie. W drodze do szkoły byłam pochłonięta w myślach. „Głupia, po co podsłuchiwałaś? Na co ci to było?Teraz żałujesz. Jak on mógł się we mnie zakochać. Przecież praktycznie się nie znamy, nic o sobie nie wiemy.” Nie wiedziałam kiedy weszłam do klasy i usiadłam w swojej ławce. Z zamyśleń wyrwał mnie dopiero Max z którym siedziałam.
- Co się stało że się spóźniłaś? - spytał zaniepokojonym głosem.
- Zaspałam – odpowiedziałam smętnie. Nagle poczułam jego rękę na swoich policzkach. Spojrzałam się na niego zaskoczona.
- Płakałaś. - stwierdził krótko i gdy wytarł moje łzy zabrał się do pisania swoich notatek w zeszycie. Ja natomiast udawałam że pisze w zeszycie w rzeczywistości rysowałam sobie długopisem. Na koniec lekcji zapisałam tylko pracę domową którą kazał zrobić nam nauczyciel.
- Alice coś się stało? - zapytał się Max gdy wchodziliśmy z klasy. Po drugiej stronie zauważyłam Arona. Szybko wzięłam przyjaciela pod rękę i zaciągnęłam w przeciwnym kierunku. - A..Alice?
- Wybacz zauważyłam Sebastiana tego który cię pobił. Nie chciałam by coś znowu się stało. - „co ty robisz głupia okłamujesz nawet swojego przyjaciela!” - skarciłam się w myślach.
- A no spoko. Ale widzę że nie tylko przez to że zaspałaś się spóźniłaś. - stwierdził, niestety miał rację.
- Tak pokłóciłam się z bratem. Nie ma dla mnie w ogóle czasu. Myślę że coś przede mną ukrywa. Dziś sprawdziłam w jego grafiku że nie ma dziś pracy po południu. Zapytałam się czy spędzimy razem czas, powiedział że dziś pracuje. Nie wiem co o ty myśleć.
Poczułam jak Max mnie przyciąga do siebie. Nie opierałam się. Potrzebowałam jego silnych ramion. Schowałam twarz w jego bluzę i wdychając jego zapach próbowałam się uspokoić. Lubiłam jego spokój, jego ciszę, oraz jego zapach. Pachniał męskimi perfumami które mieszały się z zapachem mydła i zapachu lasu. Nie wiem ile tak staliśmy ale nie chciało mi się ruszać.
- Alice… Wiesz że mamy lekcję? - zapytał retorycznie chłopak.
- Tak już idziemy.

[w domu]

Otworzyłam drzwi i zaczęłam się rozbierać w przedsionku. Wstawiłam wodę na herbatę w kuchni. W tym czasie poszłam do pokoju się przebrać. Gdy już wracałam zobaczyłam że drzwi do pokoju Fabiana są otwarte. Z wahaniem weszłam do niego. To co zobaczyłam mnie zaskoczyło. Brak pościeli na łóżku, szafa otwarta , a w niej żadnej jego rzeczy. Rozglądałam się po pokoju spanikowana. Szukałam jakich kol wiek jego rzeczy. Jedyne co znalazłam to kartka na biurku zaadresowana do mnie. To było pismo Fabiana.

Droga Alice!
Wybacz za moje zachowanie rano. Jednak to było moje pożegnanie. Zapewniłem ci dogodne życie, czas bym miał własne. Nie mogę wiecznie robić ci za tatuśka. Chcę być wolny. Wiem postępuje teraz jak cham ale mam dość niańczenia ciebie. Udawałem wzorcowego brata, musisz wiedzieć że nigdy cię nie kochałem. Żegnaj i zapomnij o mnie.
Fabian…”


Przez chwilę stałam w osłupieniu, a potem tylko ból, pustka przeszywałam moją dusze. Łzy leciały, a z mojego gardła wydobywał się krzyk. Czułam się tak bardzo słaba wobec całego świata. Kolana ugięły się pod wpływem bezsilności. Chwyciłam łańcuszek który nosiłam codziennie i zerwałam go. Czułam się jakbym wyrwała swoje serce.

_________
Mam nadzieję że się podoba jak coś piszcie w komentarzach.
~~ Alice

1 komentarz:

Sam wiesz kto pisze...

Opowiadanie cudne, są drobne potknięcia, ale patrząc na treść można je wybaczyć. Zakończenie mnie dobiło Q.Q Zrobiło mi się smutno, a jak ja się wczuwam, to znaczy, że dobre opowiadanie! Czekam na kolejne części.