wtorek, 17 stycznia 2017

Ruski Targ

            Otworzyłam oczy i chciwie zaczerpnęłam powietrza. Nie wiedziałam gdzie jestem. Obudziłam się gdzieś na środku żwirowej drogi. Dokładnie takiej, na jakiej zemdlałam podczas mojej, jakże kulawej ucieczki. Ale dlaczego?
Leniwie wstałam i rozejżałąm się do okoła. Scyre pole, tylko brakuje gejo-pedała w gejówkach, co by trawe deptał. Niebo było lekko zaciągnięte chmurami. Gdzie niegdzie przelatywały leniwie ptaki.
-Kurwa! Jestem na jakimś jebanym odludziu!- zaczełam krzyczeć, kopiąc przydrożne trawy.
Miałam w sobie tyle złości. Z kąd ona się wzieła? Byłam tak bardzo zrospaczona. Usiadłam na ziemi zmęczona torturowaniem trawy. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałąm gdzie jestem, a co najważniejsze, jakim cudem się tu znalazłam. Łzy spływały mi po policzkach.
-Co ty tu robisz?- spytał ktoś. Spojżałam się do góry. Na demną stała dziewczyna, którą znokałtowałam przed autobusem.- To bardzo niebezpieczne miejsce, jeszcze cie ktoś zabije i na ruskim targu sprzeda. No bo wiesz, bebechy strażniczki lasu można by drogo sprzedać, nie mówiąc już o całej armi zombie dzików.- Powiedziałą, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Że co ty tam pierdolisz? Jaka strażniczka lasu i ruskie chuj wie co?- wydusiłam dławiąc się łzami.
-Wstawaj! Zaraz wszystko ci wyjaśnię- Wyciągnełą do mnie rękę. Cóż gorzej być już nie może... W tej sytuacji nie mam wyboru.
Dziewczyna podałąm mi husteczkę. Po czym zaczełayśmy iść. Przemaszerowałyśmy już dobre kilkaset metrów. Ciekawość zaczynała mnie wyjadać od środka. Kuła w brzuch i wierciła dziury tempym wiertłem w czaszce.
-Powiesz może o co tutaj chodzi?
- A jak myślisz? Przeniosłąś się do Rusi Czarnobylskiej.- rudowłosa powiedziała to z takim spokojem.
-Że co kurwa?! Jaka Ruś Czarnoblska? Przeciesz coś takiego nie istnieje!
-Uwierz mi, że istnieje, a ty jesteś tutaj grubą rybą. Strażnicy mają posłuch u magicznych.
- Co?! Jaki strażnik?! Jaka Ruś?! Co tu się do jasnej cholery wyprawia?! Jeśli to jest jakiś głupi dowcip Pedobera, to ja naprawdę podziękuje! Niech ludzie z kamerą się pokarzą!- stanełam na środku drogi i zaczełąm krzyczeć.
-Dziewczyno! Ty nic nie rozumiesz! Niby dlaczego Pedober zmartwychwstał po oberawiu tasakiem! Dlaczego Pierug się nie wykrwawił! A twoja noga wygląda tak jakby nigdy nie miała bliskiego kontaktu z tasakiem- spojżałam na moją noge. Faktycznie wyglądałam tak jakby nic nigdy się nie stało. Jedyne co mi zostało poranie to rozcięte spodnie. WTF!?
-OK. Teraz zaczynam się bać.
-Nie musisz. Jak już mówiłam strażnicy do grube ryby w Rusi Czarnobylskiej. Nawet jeśli cię zabiją to sprowadzą na siebie gniew całego lasu, a co za tym idzie kilka tysięcy istnień zginię tak jak ostatnio.
-Ostatnio?- spojżałąm na nią pytająco.
-Gdzieś tydzień temu zabili jednego ze strażników lasu. Od tej pory Ruski Targ rozkwita. Tyle organów wewnętrznyh za darmo z martwych ludzi i magicznych. Co się ma marnować lepiej to sprzedać.
-Eeeee.... OK. Jeśli jednak ci strażnicy są tak potężni i groźni to dlaczego ludzię lub ci magiczni chcą ich mordować?
-Z czystej zemsty. Wystarczy, że z chciwości zetniesz drzewo lub zabijesz kogoś w lesie a leśne duchy, którym sięto nie podoba nasyłają na ciebie strażnika. Strażnik zwykle w takiej sytuacji nasyła na ciebie zombie dziki lub sam przychodzi i skraca cię o głowę.- kończąc tą wypowiedź przeciągneła palcem po szyji.
Wzdrygnęłam się. No pięknie czyli zostałam leśnym psem. Juhu! Lepiej już buć nie mogło.
-To w takim razie kim jesteś, że wędrujesz teraz ze mną po tym zadupiu?
-Jestem... Jak by ci to powiedzieć... Tym samym stworzeniem co Pedober. Tyle, że ja jestem z szlacheckiej lini. On to taka zwykła patologia. Kiedyś jak jeszcze był człowiekiem zadarł z Rumpelsztykiem i dupa. Musimy się męczyć z tym debilem. Nasze zasady zabraniają braciubójstwa, więc... No... Ten tegez... Żyje tak już z jakieś ponad dwa tysiące lat.
Zrobiłam wielkie oczy i niedowierzałam. OK. Czyli gościu od praktyk to wampirza patologia. A ja jestem jakimś strażnikiem i mam armię zombie dzików. To jest chyba najbardziej posrany sen ever! Dobra czas się obudzić.
-Tak właściwie to gdzie my idziemy?- spytałąm się. Czułam się tak jakbyśmy stały w miejscu. Cały czas byliśmy na tej samej drodze.
-Do Ruskiego Targu. Jak myślisz po co bugaję cię tu przeniosły.- spojżała na mnie.
-Że co! To wszystko dzieje się w mojej głowie! Już miałam podobne jazdy, jak mój ojciec się rozwodził a brat robił różne ciekawe rzeczy, więc zostaw mnie w spokoju i daj mi się obudzić. To wszystko jeden wielki chory sen. Napewno leżę sobie teraz w łużki i za jakieś kilka minut zadzwoni mój budzik.- Zaczełam szczypać się po rękach- Obudź się! Obudź!
-Ależ ty jesteś durna. To wszystko dzieję się na prawdę.-dziewczyna podeszłą do mnie i złapała mnie za ręce.- Posłuchaj, chodź teraz zemną do Ruskiego Targu a niepożałujesz. Zobaczysz, że to wszystko co mówię jest prawdą.
Nie wiedziałąm co mam o tym wszystkim sądzić. W mojej głowie szalało pełno najrużniejszych myśli. Zjednej strony ciekawiło mnie o co chodzi z tą całą Rusią Czarnobylską i Ruskim Targiem, z drugiej natomiast miałm ochotę spierdalać tam gdzie pieprz rośnie.
-Dobra, pójdę z tobą tylko odrazu mówię. Kiedy tylko przyjdziemy do tego Rosyjskiego Targu pomożesz mi wrócić do domu. Jasne?!- Ostro powiedziałam. Mam dość tego snu,jednak ciekawa jestem co mój biedny móżg mógł wymyśleć.
-Oczywiście. Odrazu jednak na wstępie mówię. Co widziałąś na Ruskim Targu pozostaje w obrębach Ruskiego Targu. Nie mówimy o nim nikomu postronnemu. To zabronione. Nie ważne jak wysoko jesteś w hierarhi. Każdego kto mówi o tym miejscu czeka sroga kara. Nawet strażników.
-Ok. Dwa razy nie musisz powtarzać.- byłam lekko skołowana. To co jest na tym „targu”, że nie można o nim mówić, martwe płody w słoikach?
Wkońcu doszłyśmy do bramy RuskiegoTargu. Były wykonane z drewnianych bali wbitych w ziemie i zaostrzonych na samej górze. Na drodze prowadzącej do głównej bramy, panował straszliwy harmider. Pełno najróżniejszych stworzonek idących na targ. Gdzie niegdzie w tłumie przecikały się najróżniejszy wozy zaprzęgnięte w konie, jak i tradycyjne ciężarówki.
-Ruski Targ jak by ci to powiedzieć... Łączy ludzi magicznych. Możesz tu kupić i sprzedać wszystko. Od organów wewnętrznych po pieluchy dla dzieci. Wszyściusieńko.- Mojej przewodniczce zaświeciły się oczy a usta wykrzywiły się w przerażający uśmiech. Wystraszyłam się.
-Dobra, jesteśmy już przy tym ruskim chuj wie czym, czy możemy teraz wrucić w spokoju do naszego normalnego świata?- spytałam się pełna nadziei.
-Chyba śnisz, najpierw muszę cię trochę oprowadzić.-znowu tenuśmiech.
-Zaczynam się bać.- powiedział pełna obaw.
-Nie ma czego to tylko zwykły Ruski Targ. Kiedy przeżyjesz tą patologie...- zaczeła szukać odpowiednich słów.- Powiem tak, nie ma niczego gorszego niż Ruski Targ, żadno miejsce na ziemi nie da ci tyle patologi co on. Nic ci nie będzie. Poprostu staraj nie patrzyć się na to co jest na straganach. Patrz na ludzi, na niebo... Co kolwiek aby nie były to stragany.- uśmiechneła się. Tym razem przyjaźnie. Złapała mnie za rękę i pociągneła w stronę tłumu.
Nagle uderzył mnie zapach krwi, zgnilizny, surowego mięsa, zupki chińskiej i chuj wie czego. Odruchowo zakryłam nos wolną ręką. Tym dalej zagłębiałyśmy się w targ tym zapach był intensywniejszy.
-Łapajta tom czerepine, bo mnie tampuj wylatała!- ktoś z boku krzyknął.
Nie wiedzieć z kąd nagle przed moiminogami pojawiła się nadgnita ludzka głowa. Zemdliło mnie i poczerniało przed oczami.
¤ ֍ ¤
Zimno mi w plecy. To jedyna myśl, która przeszła mi przez głowę. Otworzyłam leniwie oczy. Na demną pochylała się Ropucha.
-Do kurwy nędzy.- wyrwałomi się z ust. Wstałam gwałtownie uderzając nauczycielkę głową w nos. 

~Frangula

Brak komentarzy: